wtorek, 18 grudnia 2012

Święta ,święta i po świętach

No to kochanie w skrócie.. Mam nawał sprawdzianów.. ,, My życie ist tragedią'' Jak to ktoś uwielbia mówić , choć jest to czyste nieskalane prawdą kłamstwo ;p No ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni i będę wiedzieć więcej..  Występuje w jasełkach więc do szkoły wypada mi iść no chociaż żeby prezent zanieść na wigilie klasową.. Ale szczerze to wolę w domku siedzieć niż do szkoły łazić. Dzisiaj dodatek opowiadania bardziej świąteczny.

Święta ,święta i po świętach. Niby czas radości ,prezentów , góry jedzenia. Ale co roku te święta trwają jakoś coraz dłużej. Bo coraz szybciej się zaczynają. Niekiedy już pod koniec Listopada można zobaczyć lampki choinkowe w marketach. Przez coś takiego Boże Narodzenie nie jest niczym ważnym. Tym bardziej dla nie wierzących. No dobra jeśli jest śnieg , wszystko udekorowane jest białym puchem to jeszcze to mogę akceptować. Moje pozytywne nastawienie kończy się kiedy w grudniu temperatura jest powyżej 3 stopni.. a co dopiero 14 na wigilie !!  W dupie się komuś poprzewracało. Niby każde dziecko powinno dostać prezent .Poczuć że ma na kogo liczyć. I teraz dziecko w kochającej rodzinie będzie myśleć że wszystkie dzieci spotkały mikołaja ,który wręczy im prezenty. Nie ma nic bardziej mylnego. Po pierwsze rzekomy Mikołaj nie istnieje.. po drugie nie które maluchy umierają w zimę porzucone na śmietniku ,kiedy wam kurwa nie chcę się nosa z ciepłego mieszkania wyściubiać. A co by kurwa było jakby uczniowie do szkoły musieli iść. Strajk byłby nieunikniony. Jak państwem rządzi zasrany w gacie żyd to myślicie że do czego doprowadzi.. To nie są puste słowa , jakiegoś mądrego plebiscyty .. To moje zdanie.  Albo siedzenie na moście z zwisającymi nogami w dół.. Od razu podleci do ciebie jakaś lasencja i zapyta czemu chcesz popełnić samobójstwo. Według mnie to takich osób nie powinno się podchodzić a czemu? Bo myślą.. Pamiętam jak podeszła do mnie dziewczynka kiedy tak siedziałem.. Chciałem wtedy porozmawiać z drugim sobą ,więc potrzebowałem ciszy. A nie to nie była dziewczynka.. To był bardzo opatulony chłopiec w puchatej czapce przygniatającej jego srebrnowłosą fryzurę ,jednocześnie pokreślając jego zielone i ciekawskie w dużym stopniu oczy. Spojrzałem na niego wzrokiem budzącej się do życia bestii ,ale jak tylko przyjrzałem mu się to jakoś nie umiałem go zabić.. Trzymał w ręku dwa paluszki i jeden trzymał wyciągnięty w moją stronę. Chwyciłem go i z uśmiechem na ustach zjadłem a chłopiec usiadł obok mnie w ciszy. Przypodobał mi się malec, mimo że mnie nie znał jakoś zachowywał się bardzo ale to bardzo znośnie... Był to niemiecki chłopczyk o imieniu Hope. Skąd wiem? bo godzinie ciszy nie przerwał jego głos tylko burczenie w jego brzuchu więc zabrałem na pizzę ,kazałem mu zostać przed wejściem zabiłem wszystkich oprócz kucharza ,któremu kazałem zrobić wszystkie rodzaje pizzy jakie umie. Zaprosiłem dzieciaka i zacząłem z nim rozmawiać. Jak na 8 latka.. wiedział strasznie dużo o prawdziwym życiu. Był podobny do mnie.. Mimo iż wyglądał na zupełnie innego.. porażająco wyglądem przypominał zwykłe dziecko. Ale Hope nie był dzieckiem... Taki malec nie powinien mieć pojęcia ani zdania na temat wszystkich religii polityki w większości państw. a w szczególności co sprawia ludziom najwięcej bólu..
Izuś patrz i kochaj. Nasz synek ma swoją role w opowiadaniu..^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz